Organic Anti Beat Box Band

QuickShowerJam

No tego Ci zazdroszcze

Cali :D

max, popłakałam się przez twój post Sad

ale prubuje się łączyć z tobą w szczęściu

Max

Borderline

kozic

Skoro flagi nie wiele dały podczas meczu, to przynajmniej na koncercie się przydały Smile

k0nrad

OK... Cokolwiek bym nie napisał, nie będzie to dość dobrze oddawać sytuacji, bo i tak było lepiej Razz

.

Co do jakości samego koncertu - poza tym, że wokal nieco szwankował (w sensie brzmienie) przez pierwsze pół koncertu, było bosko. Doskonałe efekty (ta świecąca centrala Chada Razz

), w tym absolutnie znakomita animacja do Californication (znajomy - poznany w drodze na koncert Cool

- ma część nagraną, wiec na pewno poleca filmy i zdjęcia prędzej czy później). Ale umówmy się - oni nawet w odrapanej, ciemnej i 'łysej' hali graliby fantastycznie Cool

.
Setlista - hm, nie żałuję, że zagrali którykolwiek z wykonanych utworów. Żałuję, że nie błyo ich WIĘCEJ. Ale było cudne intro do Cali, było odpowiednio przedłużone Throw Away, było czadowe Me & My Friends (na którym zdobyłem najwięcej dystansu w kierunku sceny. Razz

) i w ogóle parę miłych niespodzianek.
Ktoś pytał o wokal Antha w Don't Forget Me - nie wiem, mic jeszcze wtedy trzeszczał nieco, a ja patrzyłem raczej na Johna, grajacego praktycznie na samym gryfie...
Publika - cóż, Czesi może faktycznie byli niektórzy drewniani, zdziwieniem lub oburzeniem reagujący na nieco wiekszą aktywność typu skoki Razz

. Wysoka kultura, nie ma co ;]. Ale większość publiczności zachowywała sie wspaniale, niezależnie od narodowości. A Polaków rzeczywiście było dużo, osobiście spotkałem w trakcie mych 'wędrówek' (od tak 3-5 metrów od bairerek po prawej stronie ze sceny patrząc, nieco w tył i z powrotem na tę samą wysokość, ale już centralnie na wprost. Niby mogłem wbijać isę dalej, ale nie widizałem potrzeby, miałem wszytko jak na dłoni...) w tym jedną rodzinkę całą (fotkę pomogłem im nawet zrobić Smile

). I zostaliśmy zdecydowanie zauważeni, więc może w następniej trasie...

After-concert, czyli gadżety i nocne wędrówki - cóż, sam zauważyłem, że 2 kostki przy statywie zostały, zastanawiałem się nawet, czy nie próbować jakoś do nich podbić, ale ostatecznie zrezygnowałem, nie dałbym rady ustać w miejscu w tym tłumie... Czyli pozostałe 3 zostały rozdane, nie zużyte przez Johna? Razz

. Kumpel był dość blisko pałeczki Chada za to, ale, mimo, iż koszykarz i piłkarz ręczny, nie sięgnął tych paru metrów w prawo ;P. W ogóle - jak potem, już z góry, zerkałem na wnętrze hali, to ochrona dość skutecznie wymiatała wszystkich zainteresowanych... Szkoda, że cały merczendajzing bl taki drogi, bo tourową koszulkę (proste, ale bardoz eleganckie wzory) bym sobie zafundował, a frotki to już na pewno, ale 700 i 400 koron to jednak ciut za dużo ;/. Co do aktywności po-koncertowej. Następnym razem (uohoho, kiedy to będzie? Oby jak najprędzej Razz

) trzeba jakoś szerzej ustalić, spotkać się jakoś i wybić w miasto większą grupą.

Bo Praga by night to ciekawe mijsce, pełne przygód, jak się okazuje Razz

'Moja' 4-osobowa ekipa postanowiła po koncercie, zniechęcona tłumem walącym do metra i naglona koniecznościa uzupełnienia wody i elektrolitów w organizmie (już po Dani byłem cały mokry, a na koszulce widać osad z soli...) ruszyła z buta w poszukiwaniu otwartych sklepów, który ostatecznie odnaleźliśmy na stacji benzynowej... Po zakupach ruszyliśmy w kierunku przystanku tramwajowego, jednak tę drogę komunikacji skutecznie odciął nam radiowóz policyjny... wjeżdżając i rozkraczając się (skutecznie - jeśli nawet nie złapali jakimś cudem gumy, to nie mogli odpalić) na samym środku torowiska Rolling Eyes

. Nie tylko polscy 'niebiescy' mają skłonności do, khem, dziwnych działań... W obliczu takich komplikacji postanowiliśmy ruszyć prosto 'do domu' , bez żadnego opijania Razz

. Powrót do metra okazał się stratą czasu, gdyż spóźniliśmy się na ostatni pociag do centrum ;/. Przemaszerowawszy od stacji Florenc (gdzie dotarliśmy w końcu tramwajem innej linii) przez całe Stare Miasto dotarliśmy do naszego hostelu na Malej Stranie o 2-giej... A recepcjonistka zupełnie nie wyczuwszy sytuacji spytała tylko "how many beers (w domyśle - have you drunk)?" Razz

. Oczywiście, rzuciwszy morderczym spojrzeniem (może zbyt okrutnie, bomiła ogólnie i ładna była Razz

) zawlekliśmy się do dormitorium i na wyrka... Za to dzisiaj jeszcze zdążyliśmy skoczyć do "Kalicha", wypić wyśmienitego, zimnego pilznerka tam, gdzie zwykł był go kosztować Szwejk Cool

. W ogóle, opłacało się być ciut wcześniej, wracać dopiero następnego dnia i być w Pradze trochę dłużej, niż tylko na czas koncertu, bo to naprawdę piękne miasto. I tak nie zobaczyliśmy większości atrakcji, ale cóż, jeszcze kiedyś się wpadnie... we wrześniu ponoć w Sazkiej Pearl Jam Rolling Eyes

, a i tak warto w wakacje wpaść na 2-3 dni, pozwiedzać...

Max

Powiem tak, bez ogrudek i ściemniania i szczerze.... mam nadzieje ze sie zapisałem jakoś w ich pamięci przez to że byłęm "podawaczem flag" i mam nadzieje ze tym samym przyczynię sie do przybycia ich do polski..... bo gdyby nie ja to kto by podał flagi Very Happy

??

Borderline

Cali :D

wow super relka Very Happy

Max

Cali :D

ok max jak przyjadą do Polski, to będę cię po rękach całować Very Happy

kozic

Tutaj wypadałoby Cię złapać za słowo Wink

Cali :D

ok nie ma sprawy Wink

Max

k0nrad

Jeszcze dodam parę rzeczy - primo, chyba RHCP jakąś umowę z Pumą mają podpisaną, bo i frotki, i ta czapka, w której jest Fru na avatarku Jenny... :>
Secundo, nic nie napisałem o strojach Peppersów, a kombinezon Flea był boski Razz

.
Tertio, sporo forumowiczów jest z Wrocka/okolic, skoro nie do końca udało się spotkanie na/bezpośrednio po koncercie, to może warto jakiś meeting zorganizować teraz, hm? Weekend przed nami, można wpaść do Spiża np., pogadać Razz

. Jako rozgrzewkę przed dużym zjazdem, ktory mam nadzieję, "się zorganizuje" Razz

.